Zwiedzanie muzeów z dzieckiem wymaga pokonywania dużych odległości. Jeśli chcemy zobaczyć naprawdę atrakcyjne miejsca wcześniej czy później będziemy musieli ruszyć się do innego miasta albo innego kraju. Czasem spotykam się ze stwierdzeniem, że ktoś nie chce mieć dzieci, bo to duże ograniczenie, wręcz kula u nogi. Staram się wtedy wyjaśnić, że to nie do końca tak. Mój syn mając 4 lata był na 4 różnych kontynentach. Oczywiście nie twierdzę, że wycieczki z dziećmi i bez dzieci to dokładnie to samo. Jest oczywiście inaczej – trudniej. Ale to nie znaczy, że się nie da. Wszystkich, którzy obawiają się dalekiej podróży z dzieckiem chciałbym uspokoić i dać kilka dobrych rad – jak to można dobrze zorganizować. Pierwszy krok to wybranie celu wyjazdu. Drugim to wybranie środka transportu.
Czy każdy może komfortowo podróżować z dzieckiem?
Nie, nie każdy. Nie będę tutaj ściemniał, że są magiczne triki, które sprawią, że 2-latek będzie się zachowywać jak dorosły. Nie chcę też komuś wmawiać, że coś robi źle albo że z jego dzieckiem coś jest nie tak. Dzieci są różne – nigdy nie wiadomo jaki trafi się egzemplarz. Jedne zaraz po urodzeniu tylko śpią i jedzą, inne doprowadzają rodziców do szału od pierwszych dni życia. Są dzieci, które uwielbiają nosidło albo chustę i takie, które tym gardzą. Czasem maluch zasypia w wózku, czasem ma focha i jak wsadzasz go do wózka do wyje jakbyśmy ładowali go to kotła z gorącą smołą. Czasem zęby rosną szybko, a czasem wolno. Jeden ledwo zaczął raczkować, a drugi już prawie sam chodzi. Sami wiecie jak to wygląda. Nie mam uniwersalnych rad, które zadziałają zawsze. Mogę coś zasugerować po 5 latach podróżowania – może u Was to się sprawdzi, a może nie.
Podróże z dzieckiem – jak zacząć?
Im wcześniej tym lepiej. Nie ma to jak przyzwyczajać do wycieczek od samego początku. Wyrabianie pewnych nawyków warto zacząć szybko, aby wyrobić sobie pewną rutynę i pokazywać wyjazd do innego miejsca jako coś normalnego. Oczywiście nie radzę, żeby miesiąc po narodzinach malucha wybierać się od razu to Tajlandii, niemniej stopniowe zwiększanie swojego zasięgu wraz z nabieraniem doświadczeniem to dobra strategia.
Podróż z dzieckiem samolotem – jak to ogarnąć?
W sieci nie brakuje poradników, jak podróżować z dzieckiem samolotem. Wiele osób o to pyta i podpowiedzi zazwyczaj są podobne. Z Czesiem korzystaliśmy z linii lotniczych wielokrotnie. Chociażby z tego powodu, że do 2 roku życia lata się praktycznie za darmo.
Samolotem podróżowaliśmy z Warszawy:
- do Londynu,
- do Rzymu,
- na Kretę,
- do Izraela,
- na Cypr,
- na Maltę,
- do Maroka,
- do USA,
- do Paryża.
Pierwszy raz leciał mając ok 7 miesięcy, ostatni raz gdy miał już prawie 5 lat.
Warto pamiętać, że w Wizzair do 2 roku życia dziecko nie ma swojego miejsca i podróżuje u rodziców na kolanach. Powyżej 2 lat dziecko ma już swoje miejsce, ale za to więcej płaci za bilet. Jako rodzice z dzieckiem otrzymuje się dodatkowe przywileje niedostępne dla innych podróżnych – możliwość przewiezienia wózka bez żadnych dodatkowych opłat czy możliwość wnoszenia na pokład płynów (wody na mleko czy musów owocowych).
Jakie są największe zalety podróżowanie samolotem z dzieckiem?
- Szybko docieramy na miejsce – mniej niż 3 godziny będziemy potrzebowali żeby dostać się na Maltę, Cypr, do Londynu, Paryża albo do Włoch. Większe wyzwanie pod względem czasu lotu to dopiero podróż do USA.
- Większość trasy dziecko może przespać – oczywiście nie jest to reguła, ale często właśnie tak się dzieje.
Jakie są największe wady?
- Niewielka przestrzeń – chcąc nie chcąc przez cały lot jesteśmy usadzeni w samolocie z całym tłumem obcych ludzi. Jak dziecko dostanie szału i będzie płakać przez godzinę bez wyraźnego powodu to nic z tym nie zrobimy. Nie ma dokąd pójść, nie ma gdzie uciec. Czego byśmy nie zrobili nasze zmagania z maluchem, próby uspokojenia czy uciszenia będzie obserwować (a być może komentować) 10 najbliższych rzędów.
- Długa odprawa – o ile sam lot trwa krótko, tak proces przygotowania się do lotu już niekoniecznie. Na lotnisku powinniśmy być przynajmniej 2 godziny przed odlotem. Nadanie bagażu, kontrola bezpieczeństwa, przejście do odpowiedniej bramki, kontrola paszportowa – to wszystko długie i męczące procedury, które praktycznie nie występują w przypadku innych środków transportu.
- Dziwne godziny lotów – jeśli mamy wypracowaną rutynę w postaci stałych godzin posiłków, a także drzemek, snu czy innych czynności, to wylot o 5 rano albo powrót o 22:30 skutecznie mogą wszyscy zburzyć. Niestety ze względu na optymalizację kosztów linie lotnicze często wybierają dziwaczne godziny odlotów, a nawet potrafią zmieniać je na kilka dni przed wylotem.
- Lotniska daleko od centrów miast – sam fakt, że wylądujemy w docelowym mieście rzadko oznacza, że już możemy rozpoczynać zwiedzenie. Lotniska często są na odludziu, więc musimy jeszcze zorganizować sobie transport z lotniska do hotelu czy do centrum miasta. Przykładowo z lotniska Londyn Luton do centrum Londynu jest tak naprawdę jeszcze 50 km! Oczywiście są wyjątki. Na przykład lotniska na Cyprze w Larnace znajduje się bardzo blisko plaży – transfer to kwestia 10 minut.
Podróż z dzieckiem pociągiem
To zaskakująco korzystna opcja o czym przekonaliśmy się wielokrotnie. Pociągiem jeździliśmy do Opola, do Wrocławia, Krakowa i do Trójmiasta. Najdłuższa do tej pory podróż koleją to wycieczka z Warszawy do Berlina. Pociąg może też sprawdzić się na krótkich trasach. Warto wspomnieć, że na przykład Koleje Mazowieckie zawiozą z Warszawy do Łowicza, Ciechanowa, Żyrardowa czy Sochaczewa – w każdym z tych miast są bardzo ciekawe muzea, chociaż my akurat jechaliśmy tam autem.
Dlaczego jazda pociągiem z dzieckiem się opłaca?
- Bardzo korzystne warunki – trzeba to powiedzieć wprost – jazda pociągiem jest tania, a PKP zapewnia wiele udogodnień, żeby przekonać rodziców do tej formy transportu. Dzieci do lat 4 jadą całkowicie za darmo. Co więcej rodzice za sam fakt podróżowania z dzieckiem dostają jeszcze po 30% zniżki. Po ukończeniu 4 roku życia już nie ma tak dobrze – dziecko już płaci za bilet, ale oczywiście mniej – zniżka wynosi 37% od normalnej ceny bilety, a rodzice zachowują swoje 30% rabatu. Dodatkowo póki dziecko ma 6 lat może podróżować w specjalnych wagonach przeznaczonych dla rodziców z dzieckiem. W pociągach Ekspres Intercity Premium (Pendolino) te przedziały są 4-osobowe, więc można podróżować praktycznie samemu bez żadnych innych ludzi!
- Brak limitu bagażu – wycieczka z małym dzieckiem lub kilkorgiem dzieci to wyzwanie. Jeśli poza ubraniami trzeba zabrać jeszcze butelki, smoczki, podgrzewacz, ulubioną przytulankę, bajeczki, kolorowanki, kredki, zabawki, pieluchy i jeszcze 150 innych rzeczy to trzeba przyznać, że jedna 20-kilogramowa walizka to może być za mało. Odkąd pamiętam, gdy lecieliśmy gdzieś samolotem towarzyszył nam stres czy na pewno zmieścimy się w limicie bagażu. A w pociągu? Nie ma żadnego problemu! Bagaży można wziąć dowolną ilość pod warunkiem, że damy radę je unieść!
- Dobre lokalizacje dworców – znów przeciwieństwo lotniska – dworzec jest zazwyczaj blisko historycznego centrum – nie tracimy czasu i pieniędzy na dojazdy. Często udawało nam się znajdować hotele, gdzie z dworca można było dojść spokojnie na piechotę.
- Brak nudy – po pociągu można swobodnie się przemieszczać. Przejście się korytarzem nie jest problemem, wizyta w wagonie barowym to świetna przygoda, a na dodatek można cały czas podziwiać widoki z okna. No rewelacja!
A dlaczego nie?
- Długi czas podroży – 3 godziny z Warszawy do Gdańska to jeszcze dobry wynik. 6 godzin do Berlina albo do Szczecina to jeszcze akceptowalny czas przejazdu. Natomiast każda dalsza podróż wydaje się już stratą czasu, gdy można znacznie szybciej dotrzeć tam samolotem.
- Ograniczony zasięg – dzięki pociągom zwiedzimy wiele ciekawych miejsc w Polsce, a także w sąsiednich krajach. Na tym jednak koniec. O ile podroż do Niemiec, Słowacji, Czech wydaje się fajną perspektywą tak pomysł, żeby koleją wybrać się do Francji czy na Bałkany to już szalony pomysł. Natomiast do wielu krajów śródziemnomorskich dotarcie pociągiem jest całkowicie niemożliwe.
Podroż z dzieckiem samochodem
Autem zaczęliśmy jeździć głównie z powodu pandemii. Własny środek transportu z definicji jest bezpieczny, bo nie stykamy się z obcymi ludźmi – to była nasza główna motywacja. Oczywiście przy okazji odkryliśmy także inne zalety.
Dlaczego warto?
- Wyjeżdżasz i wracasz kiedy chcesz – niezależność to ważna sprawa. Gdy nie jesteśmy uzależnieni od rozkładów jazdy sami możemy wszystko zaplanować tak, aby uniknąć korków, ominąć upały, w porze obiadowej zahaczyć o konkretny punkt.
- Dowolna trasa przejazdu – doceniliśmy tę zaletę w trakcie wakacji! Jadąc nad polskie morze i wracając postanowiliśmy nie jechać po prostu najszybszą trasą z punktu A do punktu B, a zamiast tego robiliśmy przystanki w miejscach, które wydawały się ciekawe. W ten sposób jadąc z Warszawy na Hel zatrzymaliśmy się w Pasłęku i Elblągu. Normalnie nigdy tych miast byśmy nie odwiedzili, bo nie mielibyśmy do tego konkretnego powodu. Wracając zahaczyliśmy natomiast o Kwidzyn, Sierpc i Grunwald.
- Nielimitowana liczba postojów – to duży komfort psychiczny, gdy można zatrzymać się praktycznie w każdej chwili i dowolną ilość razy gdy potrzeba dokupić coś w sklepie, zrobić siku, przebrać się, zmienić pieluchę, połazić gdzieś zamiast siedzieć w foteliku.
Dlaczego nie warto?
Zmęczenie – nie ma wątpliwości, że kierowanie autem jest męczące, a dzień po wielogodzinnej podroży nie zawsze ma się siłę na aktywne zwiedzanie.
Ograniczony zasięg – tak jak z pociągiem – autem nie zajedziemy na drugi koniec świata w krótkim czasie, więc to dobry środek transportu na podróże z dzieckiem, ale tylko lokalnie. Oczywiście są ludzie, którzy wyjeżdżają autem na wakacje do Chorwacji albo do Włoch. Dla mnie 2 dni jazdy w jedną stronę to po prostu strata czasu!
Jak widać każdy sposób na podróże z dzieckiem ma swoje wady i zalety. Nie powiem, który jest najlepszy i na szczęście nie trzeba dokonywać takiego wyboru. Wszystko zależy od celu wyjazdu i naszych upodobań. Warto próbować rożnych opcji i korzystać z wielu udogodnień, na jakie mogą liczyć podróżujący rodzice!