Do Krakowa wielokrotnie przyjeżdżałam rodzinnie, zawodowo i na wycieczki szkolne. Zazwyczaj kończyło się na krążeniu wokół Rynku.
Tym razem, do stolicy Małopolski wyruszyliśmy na wycieczkę śladami mojego dziadka, który w czasie II wojny światowej mieszkał w Krakowie. Tadeusz Kucharski był podoficerem w II Batalionie Mostów Kolejowych w trakcie wojny obronnej Polski, po ucieczce z internowania na Węgrzech, wrócił do Krakowa i został kierownikiem pociągu na stacji Kraków Płaszów.
To właśnie dziadek opowiadał mi o Zagładzie, o historii II wojny światowej. Jako dziecko, oprócz Auschwitz, znałam też z jego opowieści obóz koncentracyjny KL Plaszow. Gdy powstał film „Lista Schindlera”, dziadek brał udział w prelekcjach i debatach – był świadkiem historii, jego zdaniem niektóre rzeczy przedstawione w filmie nie były dokładnie tak, jak je zapamiętał. Nie znam niestety szczegółów – byłam zbyt mała, by towarzyszyć dziadkowi w tego typu aktywnościach – żałuję, że nie miałam czasu i okazji, by zadać mu te wszystkie pytania o wojnę, które mogłam, chciałam i powinnam.
Tak trafiłam do Fabryki ‘Emalia’ Oskara Schindlera.
Wizytę w muzeum warto zarezerwować wcześniej – na ulicy ustawiają się bowiem długie kolejki, w tym grupy zorganizowane – może zrobić się zamieszanie. Dość szybko rozchodzą się też bilety, które są w sprzedaży danego dnia – kupując bilety online, nie ryzykujemy, że zostaniemy odprawieni z kwitkiem – zwłaszcza, jeśli planujemy muzeum zwiedzać w weekend, gdy chętnych jest najwięcej.
Wybierając się do muzeum myślałam, że będzie to przede wszystkim historia samej fabryki i pracujących w niej osób z „Listy Schindlera”. Tymczasem, to przebogate muzeum, z rozmachem opowiadające o II wojnie w Krakowie. Przechodząc po poszczególnych częściach wystawy, naprawdę możemy naprawdę przenieść się w czasie, ucząc się o poszczególnych aspektach II wojny światowej na przykładzie konkretnego miasta, grup społecznych, rodzin.
Czym zaskakuje Fabryka Emalia Oskara Schindlera?
Zwiedziłam kilka ważnych dla historii II wojny światowej muzeów – w Gdańsku, Yad Vashem, Nowym Orleanie. Emalia wygrywa z wszystkimi w przedbiegach! To najlepsze muzeum II wojny światowej, jakie miałam szansę odwiedzić – perfekcyjnie wyważa różne elementy historii, opowiada o nich w zaskakujący sposób, nie męczy odbiorcy ścianami tekstu niemożliwymi do przeczytania. Odpowiada na trudne pytania prosto, ale dosadnie. Muzeum zwiedzaliśmy oczywiście z 5-letnim Czesiem. Czesio był w muzeum w Gdańsku i Nowym Orleanie, w bunkrach Helu. Z tematyką wojny jest dość dobrze zaznajomiony głównie dzięki dziadkowi, który z racji udziału w rekonstrukcjach historycznych, ma w domu wiele książek i przedmiotów nawiązujących do historii II wojny światowej. Do dzisiaj jednak wspomina, że „muzeum w fabryce” jest na jego krótkiej liście najciekawszych muzeów, jakie odwiedził.
Muzeum w świetny sposób prezentuje, jak Kraków, z miasta tętniącego życiem, staje się stolicą Generalnego Gubernatorstwa, jest osaczane w każdy możliwy sposób, staje się świadkiem Zagłady.
Jedną z najbardziej poruszających części wystawy jest ta poświęcona krakowskiemu gettu – idziemy po ciemku, wzdłuż muru przypominającemu nagrobki (taki był zamysł tworzenia oryginalnego muru getta), czytając… relacje dzieci, zapisane dziecinnym pismem. Chwyta za serce to znacznie mocniej niż wszystkie relacje, które czytałam do tej pory – a przeczytałam ich naprawdę dużo.
Podobnie wstrząsające są części dotyczące KL Plaszow, gdzie musimy przejść po kamieniach kamieniołomu, czy dotyczące egzekucji przeprowadzanych na Polakach, także tych więzionych w więzieniu Montelupich. Tutaj znajdziemy m.in. zdjęcia ciał ludzi wiszących na szubienicach. Zastanawiałam się, czy moralne jest zrobienie zdjęć tej części ekspozycji, w końcu w publicznej śmierci w okrutny sposób, ludzie ci zostali odarci z wszelkiej intymności. Czułam, że robiąc fotografię, stałabym się twórcą pocztówki z linczów na Afroamerykanach z początków XX wieku (takie pocztówki możecie zobaczyć w National Museum of African American History and Culture – będzie o tym wpis).
A co z historią zakładów Schindlera?
Oprócz trudnych tematów, znajdziemy też historię samej fabryki – w sali kinowej wyświetlany jest film z wywiadami z ludźmi zatrudnionymi tu w czasie wojny (zarówno Żydami z „listy Schindlera”, jak i polskimi pracownikami). Samego Schindlera upamiętania jego biurko i instalacja z naczyń, symboliczna „Arka”, odnosząca się do osób, które zostały ocalone dzięki znalezieniu się na liście.
Nie zabrakło też ciekawostek dla miłośników pojazdów szynowych – możemy „przejechać się” krakowskim tramwajem czy odwiedzić dworzec kolejowy, by zobaczyć, jak wyglądały rozkłady jazdy pociągów – zupełnie nieprzypominające współczesnych – dla wnuczki kolejarza to pozycja obowiązkowa.
To jedno z najciekawszych muzeów, jakie kiedykolwiek odwiedziłam i z pewnością do niego wrócę. Zwiedzanie możemy zakończyć wizytą w sklepiku, gdzie oprócz bogatego wyboru literatury w różnych językach, znajdziemy m.in. żydowskie legendy krakowskie, a także – zestaw ćwiczeń alfabetu hebrajskiego i jidysz.
Czas zwiedzania: 2h +
Warto kupić bilety online na konkretną godzinę