Jeśli ktoś nie interesuje się ani trochę piłką nożną (czyli grą Widzewem i ŁKS) to Łódź może kojarzyć się głównie ze szkołą filmową i przemysłem włókienniczym. W tym wpisie skupimy się na tym drugim. Czy warto zobaczyć Centralne Muzeum Włókiennictwa? Jakie są tam wystawy? Zapraszam do zapoznania się z recenzją!
Centralne Muzeum Włókiennictwa – bilety i inne informacje praktyczne
Centralne Muzeum Włókiennictwa to obiekt zlokalizowany w historycznym budynku XIX wiecznym budynku. Pierwotnie znajdowała się tam przędzalnia i tkalnia nazywana Białą Fabryką ze względu na wyróżniający się kolor tynku. W 1960 roku pomieszczenia zmieniły swoją funkcję stając się obiektem muzealnym – początkowo jeszcze pod starą nazwą – Muzeum Historii Włókiennictwa. Dzisiejsze Centralne Muzeum Włókiennictwa to rozległy kompleks składający się z wielu budynków, gdzie prezentowane są wystawy o różnej tematyce. Warto mieć to na uwadze planując zwiedzanie. Nie mając takiej świadomości spodziewałem się czegoś w stylu Muzeum Lniarstwa w Żyrardowie, tymczasem łódzka placówka zaskoczyła mnie swoim rozmachem i różnorodnością eksponatów.
Centralne Muzeum Włókiennictwa to obecnie cztery wystawy stałe i oraz dodatkowe ekspozycje czasowe. Obejrzenie wszystkiego wymaga poświęcenia 3-4 godzin. Można jednak ograniczyć się do zwiedzania wybranej części, ponieważ bilety na każdą wystawę są sprzedawane osobno. Na ten moment muzeum jest nieczynne w poniedziałki i wtorki, za to dość długo otwarte w weekend, co sprzyja zaplanowaniu wizyty przez przyjezdnych.
Centralne Muzeum Włókiennictwa – wystawy
Tak jak wspominałem ciekawych wystaw jest kilka. „Sala maszyn w ruchu” jest tą, która zaskoczyła mnie najmniej. Zgodnie z przewidywaniami zobaczyłem tu coś podobnego jak w Żyrardowie. Na ogromnej hali zgromadzono rozmaite maszyny tkackie – krosna, zgrzeblarki i wiele innych sprzętów będących w użytku od XIX wieku aż po latach 70 wieku XX. Zasady ich działania są dobrze opisane. Dodatkowo na planszach widnieją informacje na temat rodzajów włókien czy hałasu panującego w zakładach produkcyjnych.
Znacznie ciekawsza jest otwarta w 2021 roku wystawa “Miasto-Moda-Maszyna”. Ta ekspozycja skupiona jest bardziej na sprawach społecznych niż tych związanych stricte z technicznym działaniem maszyn. Dzięki niej można poznać historię rozrastania się miasta, poznać dzieje największych zakładów produkcyjnych wraz z sylwetkami ich założycieli, a także najważniejsze wydarzenia jak strajk łódzkich włókniarek z 1971 roku. Część poświęcona modzie to prawdziwa podróż w czasie. Tu można zobaczyć eleganckie ubiory z 20-lecia międzywojennego, dresy kupowane w latach 90. czy ofertę Domu Sprzedaży Wysyłkowej, która robiła furorę jeszcze w czasach PRL.
To wszystko jest fajne, jednak prawdziwą perełką jest wystawa „Łódzkie mikrohistorie. Ludzkie mikrohistorie” Jeśli nie masz czasu długo chodzić po muzeum, koniecznie wybierz właśnie tę część! Wystawa jest unikalna i naprawdę wyjątkowa! Z pozoru pomysł na stworzenie ekspozycji wydaje się prosty. W kilku domkach zrekonstruowano historyczne wnętrza z różnych okresów. Jest dom z okresu 20-lecia, dom z lat 40 i 50 itd. Brzmi podobnie jak ekspozycja w większości skansenów, prawda? Rzecz w tym, że nie poprzestano na zebraniu starych gratów, jak to zwykle bywa w muzeach.
Postanowiono pójść krok dalej i sprawić, żeby opowiadać historie sprzed lat nie przez pryzmat przedmiotów, a konkretnych ludzi. I tu właśnie zaczyna się magia! Nie oglądamy wcale budynku z lat 40-tych, tylko dom przy ulicy Wólczańskiej, gdzie mieszka małżeństwo Anna i Edward Baranowie, młody kawaler Bronek Kwapisz oraz wdowa Barbara Jodłowska, która przyjechała tu niedawno z Garwolina. Czujecie różnicę?
Do wnętrz, mebli i przedmiotów codziennego użytku dopisano historię i stworzono bohaterów, którzy wpisują się w obraz danej epoki. Pomysł jest naprawdę odważny, a wykonanie fantastyczne. Rekonstruując przeszłość zadbano tu o każdy detal. Zamiast abstrakcyjnych dat i zdarzeń są historie rodzinne konkretnych osób – ich lęki, problemy, dramaty, ale też codzienne radości. Ktoś planuje wyjście na randkę, kto inny świętuje właśnie pępkowe, szykuje wigilijną kolację albo odpoczywa po pracy. Każda rodzina, którą wykreowano na potrzeby wystawy jest starannie opisana, a zgromadzone rekwizyty poukładano z taka starannością, że czytając o zdarzeniach sprzed lat i oglądając rekwizyty można odnieść wrażenie, jakbyśmy na chwilę przenieśli się w czasie!
Tak dobrej narracji w muzeum nie widziałem od dawna! Warto zaznaczyć, że w mojej ocenie nie jestem odosobniony. Przygotowana przez Centralne Muzeum Włókiennictwa wystawa „Łódzkie mikrohistorie. Ludzkie mikrohistorie” (swoją drogą świetna nazwa!) całkowicie zasłużenie wygrała konkurs na Wydarzenie Historyczne Roku 2020
Centralne Muzeum Włókiennictwa – podsumowanie
Centralne Muzeum Włókiennictwa w Łodzi to bez wątpienia miejsce, które warto odwiedzić. Podczas wizyty w Łodzi to prawdziwy must have – szczególnie genialna wystawa wystawa „Łódzkie mikrohistorie. Ludzkie mikrohistorie”. Od tej części należy zacząć, a pozostałe zobaczyć, jeśli starczy czasu.
Centralne Muzeum Włókiennictwa w Łodzi
Czas zwiedzania: 3-4 godziny (całość)
Moja ocena: 10/10